![]() |
Ania, 7 lat |
Każda kultura ma swojego Misia Uszatka, taką wywiedzioną z książek dzieciństwa postać, która jest niekwestionowanym królem wyobraźni. Dla Włochów takim bohaterem jest Pinokio, dla Anglików Alicja z Krainy Czarów i Piotruś Pan, dla Francuzów Mały Książę, dla Szwedów Pippi Langstrumpf, dla Finów - Muminki… Żyją ci najwięksi z największych, czas nie osypuje szronem ich włosów, przeciwnie: dodaje im blasku, bo każdy nowy czytelniczy zachwyt, każde nowe przeżycie, każda radość czytania czy zachwyt oglądania - to jakby nowe królewskie szaty, nowe korony i diademy. I nowe zwycięstwo nad przemijaniem.
Początki literackiego żywota niedźwiedzia-dziecka przypominają powieść przygodową. Swego czasu amerykański prezydent Theodore Roosevelt bawił na polowaniu. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie drobne zajście: zapalony myśliwy wzruszył się na widok małego niedźwiadka, stawiającego pierwsze samodzielne kroki w pełnym zasadzek życiu, i odmówił oddania strzału. Wieść rozniosła się w prasie; jeden z artykułów na ten temat został ozdobiony rysunkiem Clifforda Berrymana. Zapewne ten właśnie rysunek stał się inspiracją dla właściciela sklepu z zabawkami Morrisa Mitchoma - zaczął on sprzedawać małe pluszowe niedźwiadki, z czasem uzyskał zgodę prezydenta na nadanie im nazwy "Teddy bear" (od zdrobnienia imienia Theodor). Po dziś dzień angielskie dzieci tak właśnie określają pluszowego misia.
Nie tylko mały, ale także wielki, dojrzały niedźwiedź ma trwałe miejsce w kulturze i to od najdawniejszych czasów, czego dowodem są: mitologia (niedźwiedzie miały być poświęcone Artemidzie i eryniom) i bajki ("niedźwiedź Litwin mięs surowych nie je", poucza Mickiewicz w bajce Przyjaciele); ważne miejsce zajmuje w bestiarium biblijnym - już to w roli okrutnika (choćby wtedy, gdy rozszarpuje dzieci drwiące z proroka Elizeusza), już jako wcielenie… diabła. Bywał symbolem władzy świeckiej (pojawia się w herbach i godłach). W tradycji chrześcijańskiego średniowiecza stał się symbolem Kościoła nawracającego pogan - a źródłem tego wyobrażenia było przeświadczenie, iż małe niedźwiadki rodzą się całkiem nieforemne, ostateczny zaś zwierzęcy kształt nadaje im matka, liżąc ciało swym jęzorem.
Ale też był niedźwiedź zwierzęciem postrzeganym jako szczególnie groźne, wywołujące paraliżujący strach, budzące grozę i przerażenie. To dlatego właśnie podobizny niedźwiedzi w pozach "walecznych" znajdowały się na rycerskich tarczach i na dziobach frachtowców wojennych. Pokonanie niedźwiedzia uchodziło za znak waleczności i wielkiej odwagi. Gall Anonim w Kronice polskiej opisuje młodziutkiego króla Bolesława, który był wiekiem chłopięciem, siłą zaś - dojrzałym rycerzem: "Pewnego razu Marsowe dziecię […] zobaczył, jak olbrzymi niedźwiedź zabawiał się z niedźwiedzicą. Ujrzawszy to, natychmiast kazał się innym zatrzymać, a sam zjechał na równinę i bez trwogi zbliżył się na koniu do krwiożerczych bestyj".
Niedźwiedź to niedźwiedź, co innego niedźwiadek! Tan mały, bezbronny, nieporadny, śmiesznie nieproporcjonalny! Być może, właśnie kontrast między wielkością i siłą dojrzałej "bestii" i rozczulającą nieporadnością niedźwiedziego dziecka jest źródłem tak wielkiej popularności motywu niedźwiadka w literaturze dziecięcej. To tak, jakby wielkie niebezpieczeństwa życia, zniewalająca siła, przed którą człowiek - zwłaszcza najmniejszy - odczuwa całkowitą bezbronność, zostały ujarzmione przez narzucenie dziecięcej formy. Oto świat przestaje być groźny, bo nawet największe niebezpieczeństwo okazuje się koniec końców małe i rozczulające. To, co było źródłem lęku, samo wymaga opieki, samo przeżywa trwogę.
Mały niedźwiadek wzbudza uczucia opiekuńcze dziecka, które dzięki temu może wczuć się w rolę dorosłego opiekuna. Miękkie pluszowe futro misia powoduje, iż staje się on najbardziej charakterystyczną "przytulanką", przewyższającą pod każdym względem (także wychowawczym) różnego rodzaju lalki i pajacyki. Bodaj pierwszą polską książką dla dzieci, w której występuje on w charakterze bohatera literackiego, jest gawęda znanej młodopolskiej poetki Bronisławy Ostrowskiej Bohaterski miś. Przygody pluszowego niedźwiadka na wojnie, dla dzieci od lat 10 do 100. Historia pluszowej zabawki jest pretekstem do ukazania działań wojennych na wszystkich frontach europejskich i prezentacji heroizmu polskich żołnierzy. Opowiastka, wydana w roku 1919, była hołdem złożonym legionom i Komendantowi. W latach dwudziestych książkę Ostrowskiej powszechnie znano i czytano; znikła z horyzontu społecznej świadomości w latach PRL-u, a próby jej przywrócenia do księgozbiorów dziecięcych w latach 90. nie powiodły się.
![]() |
Rys. Zbigniew Rychlicki, arch. "Miś" |
Miś Uszatek to cudowne dzieło wyobraźni Czesława Janczarskiego (pisarza) i Zbigniewa Rychlickiego (ilustratora). Janczarski opowiedział o przygodach Misia, jego doświadczeniach, poszukiwaniach, pytaniach, przyjaciołach. Rychlicki postać narysował - zastosował wyraźne uproszczenia formy, lekką, bardzo subtelną stylizację na rysunek dziecka, połączył realizm z fantastyką, wprowadził subtelny humor, uzyskany zarówno przez zastosowanie ostrych zestawień kolorystycznych, jak i mimikę postaci. Miś gotów był do podbijania dziecięcych serc.
Kiedy się narodził? W roku 1957 został gospodarzem dziecięcego czasopisma "Miś". Imię wybrały dzieci, nadsyłające do redakcji listy na konkurs. Były jeszcze inne urodziny, urodziny do sławy. W 1975 roku Studio Małych Form Filmowych Se-ma-for w Łodzi podjęło produkcję serialu lalkowego o Uszatku i jego przyjaciołach. Zbigniew Rychlicki zaprojektował lalki, dzięki czemu zachowana została wspólnota estetyczna książki i filmu: film był naturalnym dopełnieniem, rozwinięciem i kontynuacją książkowych przygód postaci, książka zaś dla wszystkich małych widzów rodzajem praźródła, do którego sięga się, by samodzielnie wyobrażać sobie wszystko, co zostało opowiedziane, a potem rozwijać motywy w niekończących się zabawach w gronie przyjaciół.
Miś Uszatek był - jeśli wolno zastosować współczesne określenie - jest filmem "kultowym" wielu pokoleń dzieci i dorosłych. Głos Mieczysława Czechowicza, użyczony postaci tytułowej, jest bardzo rozpoznawalny i do dziś kojarzony z tym serialem i tą postacią. Tytułowa piosenka, skomponowana przez Piotra Hertela, to właściwie hymn dziecięcy, zrodzony z fantazji, na dziecięcy sposób zawadiacki; piosenka końcowa - to pełna łagodności, ciepła i wyciszenia kołysanka odwołująca się do znakomitych polskich tradycji gatunku. Obie piosenki śpiewały wkrótce dzieci z całej Polski, po dziś dzień matki śpiewają je swoim dzieciom. Miś Uszatek zbłądził pod strzechy! Okazał się postacią szczególnie lubianą, i to przez wszystkie pokolenia. Miał w sobie wiele ciepła, był śmieszny i rozczulający. Jedno niedźwiadkowe ucho było opuszczone - podobno dlatego, by baśnie, które jednym wpadły uchem, nie mogły przez drugie wypaść. Inna wersja mówi o tym, że ucho oklapło w sklepie z zabawkami: wszystko stało się ze smutku i żalu, Miś bowiem bardzo tęsknił do dzieci. Dzięki czerwonemu parasolowi wyruszył w drogę, przywędrował do domu Zosi, Jacka i Ani, by zostać u nich na zawsze.
Komizm połączony z serdecznym ciepłem powoduje, iż dzieło Janczarskiego i Rychlickiego zajęło szczególne miejsce w społecznej świadomości, przywołuje bowiem czas i przestrzeń dzieciństwa. Czas znaczony jest powolnością dnia i spokojem wieczoru. Przestrzeń wypełnia barwna galeria postaci, z których każda, skreślona wprawną ręką pisarza, rysownika i animatora, reprezentuje charakterystyczny zespół cech osobowych.
Książka Janczarskiego i film zrealizowany przez Se-ma-for opowiadają o świecie dzieciństwa - pięknym, zanurzonym w pełni bytu, rządzącym się własną, wewnętrzną logiką. Jest to logika szczególna, oparta w dużym stopniu na kategoriach nonsensu i paradoksu, głęboko zakotwiczonych w angielskim humorze absurdu (Kubuś Puchatek!). Humor ten nie jest czystą zabawą, wygłupem czy farsą, ujawnia on zarówno pełen aprobaty dystans do świata i człowieka, jak i prawdziwe wartości, które nieoczekiwanie odarte z konwencji nabierają siły wyrazu i pełni znaczenia. Logika, którą kieruje się Uszatek, jest logiką dziecka nie znającego praw i reguł świata, logiką bezradnej, śmiesznej prostoty, a jednocześnie umiejętnością nazywania i wyrażania uczuć, logiką sympatii i współodczuwania.
Miś Uszatek także fizycznie przypomina dziecko: ma nieproporcjonalnie dużą głowę, ruchy cechuje pewna niedoskonałość, na ustach gości uśmiech. Trzeba do wyglądu dodać prostotę języka zbudowanego z prostych - stylizowanych na potoczne - zdań, ciekawość świata, skłonność do przekraczania granic realności i fantazji, myślenie życzeniowe. Uszatek jest dzieckiem pod każdym względem! Dzięki temu to prawdziwe dziecko, które książkę czyta lub ogląda film, może mieć do postaci taki stosunek, jaki dorośli - rodzice, dziadkowie czy wychowawcy - mają do swoich podopiecznych. Choć na krótki czas lektury czy filmu dziecko może okazać się prawdziwie mądre! Może z dystansem i uśmiechem czytać o tym, jak Uszatek wyszedł na deszcz, żeby urosnąć, co, oczywiście, musiał okupić katarem; o tym, jak szukał w lesie krasnoludków, jak opiekował się dziećmi kaczki, jak przygarnął świerszczyka… Nabiera dystansu do siebie, własna jego sytuacja przestaje być trudna, bo teraz łatwiej można ją zaakceptować, łatwiej zrozumieć siebie. On, mały czytelnik lub widz, lubi Misia i wcale nie gniewa się za to, że jest naiwny, głupiutki, niedoświadczony, że wielu rzeczy nie umie, wielu nie wie… Więc zapewne i samo dziecko jest przez dorosłych lubiane i kochane, mimo że niewiele wie, że wciąż i wciąż popełnia błędy, że nie zawsze udaje mu się być grzecznym i mądrym…
![]() |
Żółta koperta z serii Nowe Przygody Misia Uszatka |
Świat z perspektywy Misia Uszatka nie jest infantylny, jest pod każdym względem dziecięcy. To taki świat, z którego nie chciałoby się wyrastać. Niestety, wiek dojrzały zmusza nas do porzucenia rajskich ogrodów szczęścia, do porzucenia domu i dziecięcej pełni. Dopóki jednak nasze życie obraca kartki kalendarza, czeka na nas w książkach dzieciństwa i w zapamiętanych z dzieciństwa filmach mały, śmieszny Miś Uszatek. Warto do niego zapukać. Świat stanie się wtedy prostszy, dobro wyrazistsze, ludzie przyjaźniejsi, a my sami - mądrzejsi o odnalezione dzieciństwo, wrażliwsi, jakby piękniejsi moralnie. Nie, nie ubywa przez to zmartwień. Czy ktokolwiek jest od nich wolny? Miał je nawet Miś Uszatek, w takich trudnych chwilach drapał się łapką w opuszczone uszko. Jest to jakiś pomysł na życie. Niedawno spróbowałem. Pomogło, naprawdę pomogło…
Grzegorz Leszczyński
doktor Uniwersytetu Warszawskiego